W ciągu ostatnich tygodni, wiele wolnych godzin przeznaczyłam na dopieszczanie sekwencji w grach z serii "Assasssin's Creed....i.t.d."
A było tego od groma i ciut ciut.
Wymyślili sobie twórcy, że nie wystarczy przejść wspomnienie by je zaliczyć i pchnąć akcję dalej... (dają wtedy 50-70%)... ale aby zdobyć jedno z ważniejszych trofeów- wszystkie sekwencje (każda z nich składająca się z kilku lub więcej wspomnień)....muszą mieć 100% wykonania..
W tym celu gracz musi spełnić szereg wymagań, które niestety bywają upierdliwe...
W grze "A.C. Revelation"... jakoś mi się to udało.
Teraz męczę Assassina-Trójkę... i dziś zaskoczyłam samą siebie...
Musiałam przepłynąć wielkim statkiem (bez jego uszkodzenia) przez wąskie przesmyki między skałami, zatopić kilka szkunerów i zrobić abordaż na frachtowcu... A ja, sama nie wiem jak- wpłynęłam dziobem w jakąś sporą wyspę, co moją jednostkę unieruchomiło na amen..
Już po paru sekundach powinien wyskoczyć komunikat, że pełna synchronizacja nieudana...a wrogie okręty powinny mnie zatakować
Tymczasem tak się nie stało ...!!!
Już po paru sekundach powinien wyskoczyć komunikat, że pełna synchronizacja nieudana...a wrogie okręty powinny mnie zatakować
Tymczasem tak się nie stało ...!!!
Mimo uziemienia, wiatru z prawej burty i ograniczonego dostępu do armat - udało mi się zniszczyć wrogą flotę, zlikwidować jej załogę i wyjść z potyczki bez szwanku...
Jakim cudem zaliczyłam 100%..? Nie mam zielonego pojęcia...!
Jakim cudem zaliczyłam 100%..? Nie mam zielonego pojęcia...!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz