To była jesień 2012... Wtedy to właśnie w moje sopockie progi wkroczył Connor...
Grywałam wtedy na ś.p. PS3-Fat a mój telewizor był taki stary, że czasem sam się wyłączał w środku rozgrywki... ot tak, ni z gruszki ni z pietruszki... jednym słowem- makabra.!
Mimo to gra dostarczała mi frajdy i tak sobie, lawirując wśród mielizn i skalistych przesmyków dopłynęłam prawie do platyny... brakowało mi do niej tylko dwóch misji w singlu, które nie miały 100% ... W trybie wieloosobowym miałam wszystko...
https://mojeplaystation3.blogspot.com/2013/09/
W tamtych czasach jeszcze nie umiałam robić zapisów w chmurze, więc gdy teraz, po prawie ośmiu latach chciałam ponownie przywitać się z Connorem na nowej "trójeczce"- mogłam się jedynie pocałować w..... palec.
Pewnie mam zaawansowaną sklerozę, bo nie pamiętam kiedy kupiłam AC3 na konsolę PS4...
Więc po raz nie wiem który przemierzam XVIII-wieczny Boston gdzie "wszędzie mnie pełno" , gdzie sieję zamęt, przelewam krew własną i tych, którzy wchodzą mi w drogę i odkrywam - nie wszystkim dostępną- sieć podziemnych tuneli.... gdzie wreszcie staję się bohaterem słynnej "Bostońskiej Herbatki" ucierając nos moim największym wrogom.
Zatem bawię się i ekscytuję... ale platyny z tego to raczej nie będzie.... bo nie jestem już tak sprawna i bystra jak kilka lat temu chociaż wciąż jestem tak samo młoda...