Długo mnie tu nie było ale i nie dziwota...
Pamiętacie co napisałam w poście nr.6..? to, że Uncharted, to twardy orzech do zgryzienia...
Sprawa już wyjaśniona. Otóż grę instalował mi na konsoli syn (ja wtedy jeszcze bałam się wchodzić w ustawienia)... i nastawił mi na nieco trudniejszy tryb niż ten, na którym mam zwyczaj grywać... Gra była jego i to on zdecydował....
Ale teraz mam swoje własne gry z serii "Uncharted" (znalezione pod choinką ) i okazało się, że nie są one aż tak "nie do przejścia"...
"Jedynka" (obczajona wcześniej).. zajęła mi niecałe trzy tygodnie.... .
Pozostałe dwie części, rozgrywałam aż do początków kwietnia..
I wtedy dopisałam się do ustawki na multi... "Uncharted-2". i spodobało mi się tam... n.p. cooperacje, starcia drużyn, obrona terytoriów, pogoń za skarbami ...
Tam, aby zdobyć trofeum, trzeba współgrać z innymi graczami..... czasem być bohaterem, innym razem złoczyńcą.. Czasem dobrym strzelcem innym razem ofiarą.. Ale idzie mi nieźle, gdyż mam swoje miejsce w stałej drużynie a nie jacyś tam przypadkowo wylosowani przez serwer wymiatacze....
Jeszcze w starym roku myślałam, że moje 400 i kilka trofeów, to nie lada sukces, a tymczasem nawet nie zauważyłam, jak przekroczyłam magiczne pół tysiąca...
Ale się rozpisałam.... a miało być o czymś zupełnie innym..
Dla rozrywki wklepię coś do oglądania....