Mam grupkę znajomych na konsoli, z którymi grałam dawno temu i czwórkę takich, z którymi utrzymuję kontakt do dziś. Cała czwórka (trzech młodzianów i dziewczyna)- to wymiatacze... a ja przy nich, to taki mały nieporadny gumiś... ale chyba im to specjalnie nie przeszkadza.
A teraz do rzeczy. Doceniam sukcesy ludzi, których lubię, zatem wiadomość, że jeden z nich -lata temu - napisał poradnik do gry... (o kurka- nie pamiętam do której), a teraz, kolejny z moich ulubionych graczy- był testerem przy naszej rodzimej produkcji... cieszy mnie niezmiernie.
Oto owa gra Techlandu, jej napisy końcowe i ja z bohaterem tego postu.
Alan, to taka mała czarnooka perełka z drugiego krańca Polski... Cieszą mnie nasze coroczne spotkania w Trójmieście i wspólny posiłek w moim różowym królestwie. Mimo, że kucharka ze mnie marna a moje pyszności to zwykłe ziemniaki, kawałek smażonej padliny i jakieś roślinki... wszystkim nam udaje się przeżyć...